W tym roku po czterech latach absolutnej swobody, uczestnicy Satyrykonu znów mieli szansę zmierzyć się z zadanym tematem. Taką formułę, lubianą zarówno przez artystów i widzów, stosuje dziś większość konkursów na świecie. Dlatego właśnie z kolei w Legnicy po 8 latach (2002-2010), przekornie z niej zrezygnowano. Z czasem się okazało – ku żalowi większości zainteresowanych.
W powodzi stawianych twórcom satyrycznych “zadań” “Entuzjazm” się wyróżniał. Był niekomercyjny, czyli niewymyślony ze względu na możliwość zyskania sponsorów, nieoczywisty – po prostu nie zwracał uwagi na którąś z najbardziej podstawowych bolączek współczesnego świata, takich jak wojna, zniszczenie środowiska czy brak wody i na dodatek – co najbardziej nietypowe – był dziwacznie pozytywny.
Jako taki, wzbudził po pierwsze spory entuzjazm jurorów. Na jego fali jury – trzech wspaniałych i całkowicie różnych rysowników (Jiri Sliva, Bernard Bouton i Sergey Sichenko), dwoje dyrektorów (Europejskiego Centrum Rysunku w Belgii i warszawskiego Muzeum Karykatury), reprezentująca w tym składzie młode pokolenie ilustratorka i asystentka w pracowni ilustracji warszawskiej ASP, Monika Hanulak, i organizatorka Satyrykonu Elżbieta Pietraszko pod przewodnictwem znanego twórcy plakatu, profesora Eugeniusza Skorwidera pracowali błyskawicznie i wyjątkowo zgodnie. W porównaniu z “sensacyjnym” składem zeszłorocznego, wyłącznie kobiecego, jury Satyrykonu, tegoroczne charakteryzowało się równowagą sił kobiecych i męskich, polskich i zagranicznych, twórców i obserwatorów. Wyróżniło się zaś przede wszystkim ilością nominacji do nagród – w mniemaniu jurorów zasłużyła na nie niemal połowa prac zakwalifikowanych na wystawę. Czy świadczy to o wyrównanym i – jak twierdzi przewodniczący Eugeniusz Skorwider – wyjątkowo wysokim poziomie, najlepiej przekonać się samemu.
Wstępnie można powiedzieć, że mimo szeregu będących pierwszą odpowiedzią entuzjastycznych maili i “lajków”, temat okazał się niełatwy. Większość twórców podeszła do niego dość przekornie. Mało tu, choćby i żartobliwych wybuchów czystej radości. Choć i takie, wprawiające w zaskakująco dobry, jak na typową satyryczną wystawę, nastrój również się zdarzają. Znacząco wzrósł natomiast procent czarnego humoru i ilość prac przywołujących takie motywy jak pogrzeb, śmierć, wojna czy więzienie…
Czy jesteśmy dziś jeszcze zdolni do prawdziwej radości, pasji, entuzjazmu? Czy tzw. pozytywne nastawienie to już tylko rodzaj nieznośnego przymusu i zakładana w różnych okolicznościach na użytek społeczeństwa maska? Czy potrafimy te stany w sobie wywoływać już jedynie za pomocą rozmaitych, coraz liczniejszych używek? I czy w ogóle powinniśmy się tym martwić? W końcu dobrze wiemy, że jak często bezkrytyczny entuzjazm bywa indywidualnie, historycznie, politycznie niebezpieczny i służy rozmaitym “izmom”. Entuzjazm wobec śmierci, toczących się aktualnie wojen, terroryzmu… Entuzjazm po Charlim Hebdo… No i: Czy my, Polacy, wciąż jeszcze jesteśmy najbardziej skłonnymi do entuzjazmu romantykami Europy?
Na te i szereg istotnych pytań twórcy pokazani na wystawie odpowiadają z prawdziwą pasją. Tak to już jest – uderz w stół, nożyce się odezwą. Pozornie najmniej aktualny, oderwany od rzeczywistości, można by rzec “filozoficzny” temat niejako mimochodem, bo bez przymusu wyzwala jej może najtrafniejszą, najbardziej interesującą satyryczną diagnozę… I dlatego również, obok możliwości pozytywnego naładowania akumulatorów warto odwiedzić tę wystawę.
Satyrykon 2015 (wstęp do katalogu)
Mam pociąg do Legnicy, choć z Poznania wolę tam dotrzeć samochodem.
Pociąg do Legnicy to przyciąganie poprzez humor i żart, których to miasto jest symbolem od wielu lat. Jadę więc tam z entuzjazmem. Na miejscu mój entuzjazm spotyka się z „entuzjazmem” – jedną z kategorii konkursowych. Drugą kategorią jest „Żart i satyra”. Pojawia się obawa, czy ten mój entuzjazm nie zostanie osłabiony poprzez ten konkursowy. Obawy okazują się całkowicie bezzasadne. Nie tracę swojego entuzjazmu w Legnicy! On się jeszcze powiększa!
Zakładam, że pozostali jurorzy, osoby związane z satyrą bądź uwikłane w humor i żart, również docierają do Legnicy z pewnym entuzjazmem i, podobnie jak ja, wcale go nie tracą, lecz im jeszcze go przybywa.
Do rosnącego entuzjazmu znacznie przyczyniają się przemili gospodarze z Elżbietą Pietraszko na czele, postacią mocno zaprawianą w humorze i żarcie. Naszego entuzjazmu nie umniejsza pogoda, jest piękna, zwłaszcza jak na tę „trudną” porę roku (luty). Nawet moja niepełna dyspozycja – mam gorączkę wywołaną przeziębieniem – jest bezsilna. Entuzjazm górą! Prace zgłoszone do konkursu także nie pozbawiają entuzjazmu.
Podobnie jest z posiedzeniem (bardziej może postaniem lub pochodzeniem) jury. Nie jest burzliwe, raczej dostosowane do panującej pogody. Wiem, że duże wrażenie wywołuje jego krótki przebieg. To ogromna zasługa gospodarzy i ich doskonałej organizacji.
Jestem przekonany, że wszystkie te „podejrzane” okoliczności w żaden sposób nie wpłynęły na merytoryczność i staranność oceny prac.
Swoistym potwierdzeniem trafności decyzji jest Grand Prix, które zaledwie po kilku tygodniach stało się źródłem „inspiracji” dla pewnego plakatu, nagrodzonego pierwszą nagrodą w pewnym konkursie na plakat festiwalu sztuk współczesnych. W jakiś sposób sytuacja ta dobrze pasuje do kategorii „Żart i satyra” – mniej do „Entuzjazm”
Nagrodzone prace są rezultatem demokratycznych wyborów. Jurorzy to ludzie o różnej wrażliwości, różnych gustach i preferencjach artystycznych. Także o różnym poczuciu humoru. Ma to swoje odbicie w różnorodności wyselekcjonowanych rysunków. Mam na myśli stylistykę, estetykę, typ humoru, jak również formę i treść. Podobnie wygląda grupa prac nagrodzonych. Są to dzieła o bardzo różnych cechach plastycznych, różnej ekspresji. Dobrze reprezentują całe spektrum grafiki projektowej. Są ilustracje o charakterze graficznym, malarskim, są plakaty, są bardziej tradycyjne rysunki satyryczne. Dobrze, że to nie jest ich jedyną zaletą. Ich ważnym atutem jest czytelność przekazu, czyli coś, co wyklucza bełkot. Pozostaje oczywiście ładunek humoru w postaci ironii, zaskoczenia, absurdu itp.
Stwierdzam więc z całą powagą, że poziom prac był bardzo wysoki. Laureatom serdecznie gratuluję. Warto w tym miejscu złożyć pokłon ludzkim wadom, zwłaszcza głupocie i jej szeroko rozumianym konsekwencjom. To przecież one, w znacznej mierze, prowokują i inspirują artystów do działań.
Pora opuszczać Legnicę. Nie mam pociągu do Poznania. Pojadę tam samochodem. Bez entuzjazmu.
Eugeniusz Skorwider