Ze statku na bal

Ze statku na bal

rozmowa z  Andreiem Popovem laureatem Grand Prix Satyrykonu 2015

Beata Adamek, SatyrykonWprawdzie czasem się śmiejemy, że prawie wszyscy wspaniali rosyjscy (i z państw byłego Związku Radzieckiego) rysownicy to inżynierowie od kosmosu, ale mimo wszystko przyjmijmy, że Twój zawodowy życiorys nie jest całkiem typowy. Jak żołnierz zostaje karykaturzystą?

Andrei  Popov: Mówi się, że artysta to człowiek, w którym przetrwało dziecko. Tak więc ja raczej wróciłem do tego, co robiłem i do czego zachęcali mnie w dzieciństwie rodzice i nauczyciele w pracowni artystycznej. Tam spotkałem rówieśnika, Jewgienija Murawiowa, który po mistrzowsku, wręcz nieadekwatnie do wieku, rysował karykaturalne sceny batalistyczne i szkice z życia codziennego. Te rysunki dosłownie oczarowały i nauczycieli, i nas, uczniów. Wiele lat później, w trakcie nauki w Wojskowym Instytucie Kosmicznym przypomniały mi się i na własną rękę zacząłem tworzyć coś podobnego, obserwując życie w drużynie kadetów i w wielkim mieście. Chwile rysowania stały się moim małym światem, w którym na dalszy plan odsuwały się trudy życia wojskowego, konieczność bycia poważnym, skupionym, odpowiedzialnym. Dawałem wówczas upust swoim emocjom, dowodziłem załogą, śmiałem się i tworzyłem absurdalne, zabawne sytuacje. Ważne też, że podobało się to moim przyjaciołom – żołnierzom. Zdałem sobie sprawę, że mogę choć trochę wpływać na świat wokół siebie. Z czasem ta nieposkromiona pasja do ironicznego rysowania i analityczne podejście do problemów, wynikające z wykształcenia technicznego, wpłynęły na wybór dalszej działalności. Gazeta „Biznesowy Petersburg” była moim pierwszym miejscem pracy w charakterze rysownika. Dziś, chociaż zajmuję się karykaturą od ponad 15 lat, jestem wciąż na początku drogi. Tylu rzeczy chcę się nauczyć, zrealizować! Mówią w Rosji, „przyszedł ze statku prosto na bal”, i to mi się właśnie podoba.

Jak na satyryka wydajesz się człowiekiem wyjątkowo łagodnego usposobienia. Krytycy, koledzy i wielbiciele Twojej twórczości piszą o Tobie, jako o romantyku, filozofie i poecie. Twoje rysunki są często udostępniane w Internecie pod hasłem „pozytyw” od Popowa. Czy Ty się nigdy nie złościsz i nie przychodzi Ci czasem ochota, by mocniej wbić szpilę?

Nie uważam się w pełni za satyryka. Satyra to otwarta krytyka, często z ostrym przekąsem i większość mojej pracy trudno tak nazwać. Gdy wspaniałego kolumbijskiego artystę Fernando Botero zapytano, jakie obrazy lubi rysować, odparł po prostu: „Piękne”. Prawdopodobnie, i ja – jak dziwnie by to nie zabrzmiało – lubię rysować piękne rysunki. Właściwie, to nie zastanawiałem się, do jakiego gatunku siebie zaliczyć, po prostu rysuję: z uśmiechem, jak na ironię, z bardzo małym ułamkiem cynizmu, z chęcią zaskoczenia i ku rozweseleniu. Chcę porozmawiać o czymś zrozumiałym dla większości ludzi, wiecznym i mówić językiem uczuć, rozszerzając tym być może trochę gatunek żartobliwej karykatury. Zależy mi, aby moja praca była wyrazista, ekspresyjna, bo właśnie ekspresyjności nauczył mnie mój pierwszy i najmądrzejszy nauczyciel w studiu sztuki, wspaniały artysta Jakub Frumgarts, ale nie mam chęci dźgania kogoś, bo ta nisza jest pełna specjalistów, którzy komentując aktualne wydarzenia, tworzą ostre, mistrzowskie, ale nietrwałe jak motyle rysunki. Jednak kto wie? „Nigdy nie mów nigdy”.

Jedna z ostatnich twoich wystaw nosiła tytuł „Ani słowa”. A zatem, czy wszystko da się opowiedzieć bez słów?

Świadomie się ograniczam i staram się pracować tylko z obrazami. Właśnie takie ograniczenie w efekcie zmusza mnie do bycia zrozumiałym na wszystkich kontynentach. Powiedziałbym więcej, w działaniach ludzi w ich codziennym życiu, polityce, itd wiele sprowadza się do prostych, ogólnych pojęć i motywów. Życie, śmierć, miłość, chciwość, strach, czułość itd. Pojęcia te mogą być odzwierciedlone bez słów, skojarzeniami.

Jesteś zdobywcą tegorocznego Grand Prix Satyrykonu i podczas tego Satyrykonu będzie prezentowana wystawa Twoich obrazów jako… najlepszy debiut. „Debiut” to z naszej strony trochę żart, ponieważ rysujesz (i jesteś na świecie doceniany) już od wielu lat. Na dodatek twoje filozoficzne malarstwo satyryczne bez słów doskonale wpisuje się w program Satyrykonu i od lat mamy kilku wspólnych znajomych. Mimo to fakt pozostaje faktem: w tym roku pierwszy raz wziąłeś udział w Satyrykonie. Czy rzeczywiście tak się porobiło, że dziś Rosjaninowi łatwiej jest wysłać rysunek na konkurs do Chin, Ameryki Południowej lub Iranu niż do Polski?

Nie dokonuję takiego wyboru, myślę, że to głupie i dla większości rosyjskich rysowników taki wydumany wybór nie istnieje. Dla mnie raczej ważny jest proponowany temat, informacje o jakości organizacji i historia konkursu, a nie geopolityka. Czuję się trochę zagubiony, gdy temat jest „dowolny” (czyli bez tematu). Co wybrać ze swoich prac? Co narysować? Jak wspomniałem wcześniej, temat jest jednym ze składników mojego przypływu inspiracji, upolitycznione konkursy nie są więc priorytetem dla mnie, bo nie uważam się za rysownika politycznego. Mnie i wielu moim znajomym, rysownikom z Petersburga bardzo bliskie są dzieła polskich kolegów, widzę, że mamy jednakowe wyobrażenie o dobrej karykaturze, a więc również i o podstawowych priorytetach w życiu, wartościach kulturowych, a tego polityka nie jest w stanie przekreślić. Chciałbym, aby te więzi zostały zachowane i jeszcze pogłębione.

Jeśli czegoś można Wam w Petersburgu zazdrościć, to silnego, zaprzyjaźnionego ze sobą i dobrze się bawiącego środowiska rysowników. Zdaje się, że takie „kluby” satyryków to w ogóle rosyjska specyfika, ale mimo wszystko w Was jest naprawdę coś wyjątkowego. Czym różni się satyryczny Petersburg np. od satyrycznej Moskwy?

Tak, w Petersburgu ukształtował się świetny zespół. Tak się składa, że nie mamy powodów do profesjonalnych konfliktów i kłótni. Dla wszystkich jest wystarczająco dużo miejsca pod słońcem i nikt nie wchodzi nikomu w drogę. Pracownia Wiktora Bogorada (dzięki mu ogromne!), stała się miejscem znanym w Rosji i poza granicami, gdzie spotykają się ludzie zakochani w karykaturze, dzielą się swoimi wrażeniami, cieszą się z sukcesów swoich przyjaciół, tworzą i wymyślają projekty, wspierają się nawzajem. Więc i w tę moją podróż do Legnicy mam zamiar przyjechać nie sam, ale z małą delegację przyjaciół, rysowników karykaturzystów i jej miłośników z Petersburga.

U nas mówi się, że ludzie dzielą się na sowy i skowronki. Ale patrząc na Twoje rysunki można odnieść wrażenie, że Ty jednakowo lubisz ranki i wieczory? I – kto wymyślił rysunki na dobranoc i na dzień dobry?

W Rosji jest powiedzenie: „Ranek mądrzejszy jest od wieczora”. Ale tu nie chodzi o mnie, zapewniam. Wieczorna pora jest bardziej atrakcyjna dla „wmyślenia się” w rysunek. Odpływa codzienny zgiełk, pod zasłoną nocy skrywają się zbędne szczegóły, świat staje się cichy i nieco mistyczny. Aż chce się dzielić swoimi spostrzeżeniami i uczuciami. Zauważyłem, że w Internecie, zwłaszcza na Facebooku, ludzie często życzą swoim znajomym dobrej nocy i dobrego dnia, a ich życzeniom często towarzyszą obrazki i zdjęcia. Więc z moim przyjacielem Wiktorem Bogoradem, wspaniałym, po prostu świetnym rysownikiem i rodakiem, wymyśliliśmy, żeby uzupełniać swoje prawie codzienne życzenia szkicami, ironicznymi rysunkami. Tak narodził się projekt, który ma już 2 lata. Chciałbym, aby w przyszłości doczekał się wystawy i publikacji. Być może to zwróci uwagę i polskich wydawców, miłośników rysunków, chętnie będziemy współpracować.

W tym roku będziesz na Satyrykonie po raz pierwszy, ale Twoi (i nasi) znajomi mogli Ci już co nieco opowiedzieć o Legnicy. Czy czegoś się po nas spodziewasz?

Oczywiście, poważnie zajmować się karykaturą i nie wiedzieć o  Satyrykonie i Legnicy – to nie jest możliwe! Poprzez legnicki festiwal i konkurs poznałem nazwiska, takie jak Legus, Bogdanowicz, Chodorowski, Sliva, Crihana, Kuczyński i inni. Szczerze mówiąc, moje oczekiwania już się praktycznie spełniły: Grand Prix i wystawa indywidualna w Legnicy są dla mnie wielkim zaszczytem. Cieszę się na spotkania z ciekawymi ludźmi, którzy mają prawdziwą obsesję na punkcie karykatury. Oczywiście, chcę zobaczyć też samo miasto, z jego starą historią. Zabawne jest, że Legnica jest czasem nazywany Małą Moskwą.

Coś mnie jeszcze w przysłanym przez Ciebie życiorysie zaintrygowało. Prawie cały świat zna Twoje malarstwo satyryczne, ale o co chodzi z tymi nadrukami na ubraniach? Czyżbyś kolejny raz planował zmianę zawodu? A w ogóle to lubisz modę?

Och, to ciekawe i udane doświadczenie. Zwróciła się do mnie moskiewska projektantka, utalentowana badaczka mody i eksperymentatorka Ludmiła Norsoyan, z propozycją, aby wykorzystać jedną z moich prac na temat kosmosu do rozwoju swojej marki i elementów kolekcji odzieży. Bardzo miło jest dotykać własnymi rękami wysokiej jakości jedwabnej damskiej chusteczki ze swoim rysunkiem. Świetnie, kiedy coś, co się stworzyło, nie tylko ładnie wygląda w ramce, ale ma również wartość praktyczną. Nasza współpraca wciąż trwa. Na temat mody dobrze zażartował Mark Twain: „Suknia zdobi człowieka. Nadzy ludzie mają bardzo niewielki wpływ w społeczeństwie. A właściwie żaden”. Moda to eksperyment, a eksperymenty są w moim guście.

rosyjska wersja wywiadu

ANDREI POPOV
malarz, rysownik satyryczny i ilustrator
Urodził się 13 lutego 1970 roku. Rysować zaczął w bardzo młodym wieku. Tradycje militarne w jego rodzinie zaowocowały studiami w Wojskowej Akademii Kosmicznej im. A.F. Możajskiego odbytymi w latach 1987-1992. W 1995 r. Popov porzucił karierę wojskową, by stać się niezależnym rysownikiem satyrycznym. Jego kariera nabrała rozpędu w 1997 r., kiedy rozpoczął współpracę z petersburskim czasopismem „Biznes Petersburg”. Od tego czasu artysta współpracował z licznymi tytułami prasowymi takimi jak „Journalism & Media Market”, „Izwiestia-Petesburg”, „Evening St Petersburg”, „Publish”, „Psychologies. Jest członkiem Rosyjskiej Gildii Rysowników, międzynarodowego klubu „Cartoonion” oraz współtworzy projekt „Cartoonbank”. Popov wielokrotnie uczestniczył w rosyjskich i zagranicznych wystawach i konkursach, także jako organizator oraz członek jury. Najwyższe laury za swoją twórczość uzyskał we Włoszech, na Węgrzech, w Turcji, Luksemburgu, Danii, Chinach, Azerbejdżanie, Belgii i w Polsce. Zajmuje się także z powodzeniem ilustrowaniem książek oraz projektowaniem deseni odzieży dla branży modowej. W 2012 r. w ramach serii Galeria Mistrzów Karykatury ukazał się pierwszy album prezentujący jego twórczość. Mieszka i pracuje w Sankt Petersburgu.

Skip to content