Od 7 marca Galeria Satyrykon zaprasza na wystawę „Żółta kredka i inni…” na której prezentujemy prace Eli Wasiuczyńskiej.
Ela Wasiuczyńska to ilustratorka, malarka, projektantka. Urodziła się w 1966 roku w Radomiu, studiowała malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, w pracowni malarskiej Juliusza Joniaka oraz pracowni książki i typografii Romana Banaszewskiego. Mieszka i pracuje w podkrakowskich Węgrzcach.
Jest autorką ilustracji do kilkudziesięciu książek dla dzieci, ma na koncie również w pełni autorskie publikacje. Jedna z nich, „Mój pierwszy alfabet” odznaczona została nagrodą Książka Roku 2009 przez Polską Sekcję IBBY. Współpracuje z czasopismami dla dzieci, m.in. „Świerszczykiem”, a także magazynami „Dziecko”, „Bęc” i „Pentliczek”. Poza książkami i czasopismami ilustrowała także kampanie społeczne. Prace Wasiuczyńskiej znalazły się m.in. w broszurach towarzyszących skierowanej do dzieci małopolskiej kampanii na temat oszczędzania energii elektrycznej, zaprojektowała również plakat dotyczący praw dziecka dla polskiego Komitetu UNICEF. Ma na koncie także projekty użytkowe, od ubranek Endo, po pościel i akcesoria dziecięce marki Lela Blanc.
Jako swoich mistrzów w zakresie ilustracji artystka wskazuje klasyków polskiej szkoły ilustracji, przede wszystkim Janusza Grabiańskiego, a także Jana Marcina Szancera, Józefa Wilkonia czy Bohdana Butenkę.
DLA DZIECI I DLA DZIECKA W NAS – PLASTYCZNE CZARY ELŻBIETY WASIUCZYŃSKIEJ
Na ilustracji do czterowiersza Spacerkiem przez rok,otwierającego tomik poezji dla dzieci Małgorzaty Strzałkowskiej pod takim właśnie tytułem (Media Rodzina, 2016), zobaczymy miniaturową postać dziewczynki o długich i prostych brązowych włosach, w zielono-czerwonej sukience o kroju przypominającym odwrócony pąk kwiatu. Stoi ona pod soczyście zieloną gałązką akacji urastającej do rozmiarów drzewa, czyniąc z dziewczynki baśniową Calineczkę, bajkową Makową Panienkę, a dla tych, którzy mieli okazję spotkać Elżbietę Wasiuczyńską – autoportretową miniaturkę artystki. Kto ją zna, jej urok osobisty, stosunek do natury i… garderobę, ten ulegnie pierwszemu wrażeniu i da się poprowadzić przez świat wykreowany na stronach książki ręką, wyobraźnią i wrażliwością uzdolnionej ilustratorki. Czytelniczka i czytelnik, sycąc oczy czystym pięknem, co i rusz ulec mogą zachwytom dla odwiecznie, rytmicznie zmieniającej się przyrody, jej barwom i na pozór zwyczajnym, a jednak cudom – świeżości zieleni i błękitów wiosny, gorącym żółciom i oranżom pełni lata, kalejdoskopom ciepłej gamy i później eleganckiej szarości jesieni, a wreszcie szlachetnym srebrzystościom zimy – „Mamo! Tato! Jak tu pięknie!”. Ten świat, z wielkim uczuciem wymalowany gwaszami, jeszcze bardziej zyskał na urodzie dzięki zastosowaniu przez artystkę skali mikro i zbliżeniom. Oto wiosenne przylaszczki, które na kształt wielkich parasoli unoszą się nad małą figurką chłopca w scenie ukazanej w dynamicznym skrócie perspektywicznym; kielich maku polnego urastający do rozmiarów kuli czerwcowego słońca czy lipiec zamknięty w słoiku bursztynowożółtego miodu. Te miniaturowe postacie, nie większe od mlecza i krzewinki poziomki, mniejsze od szpaka, nie mówiąc o olbrzymim kocie, chowają się między książkami na półce, giną w gąszczu wymalowanego mrozem na szybie listowia, obserwują świat z poziomu runa leśnego. Kłosy zboża przeszywają czerń aksamitnej sierpniowej nocy na podobieństwo drzew, bukiet wiosennych łąkowych kwiatów staje się sam w sobie dżunglą, a deszcz zamienił się w gęstą sieć kropli na szybie okiennej. Ta zabawa skalą przełożyła się na intensyfikację wrażeń optycznych i na podkreślenie mocy urzekającego piękna natury. Artystka, wychodząc poza materię słowa, zaprasza do współdzielenia jej zachwytów: zachęca do pochylenia się nad dzielnym krokusem zwiastującym wiosnę pośród śniegów, nad kontrastami żółci i fioletu kwietniowych kwiatów: fiołka, jaskra, szafirka czy bratka, nad obietnicą intensywnych smaków i aromatów jesiennych ingrediencji: od grzybka po dojrzałą paprykę, od orzechów po śliwki, a wreszcie nad subtelną urodą monochromatycznych bukietów pani zimy.
Choć Wasiuczyńska bez wątpienia jawi nam się jako wprawna malarka, a i owszem, dyplomowana w pracowni prof. Juliusza Joniaka w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w 1991 roku, to i na polu grafiki śmiało sobie poczyna z profesjonalną rękojmią w postaci drugiego dyplomu tej samej uczelni, z 1994 roku, przygotowanego w pracowni książki i typografii u prof. Romana Banaszewskiego, za który otrzymała Medal Rektora. Gen malarki zaznacza się przede wszystkim w bezbłędnym operowaniu kolorem – czy gamy szerokie, czy zawężone, zawsze budują wysmakowane kompozycje. Plamy barwne i smugi, kropki i roztarcia – artystka świadomie pozostawia wyraźny ślad pędzla, wskazując na plastyczny rodowód form, nierzadko impresyjnie odwzorowujących rzeczywistość, a przecież równie często kreujących postacie i obiekty fantastyczne. Ale bohaterka nasza jako graficzka nie stroni też od czystego konturu, a nawet czarno-białych rysunków z towarzyszeniem kaligraficznie podanego tekstu. Doskonałym przykładem jest tu znaczna część ilustracji tomu zatytułowanego Agnieszka Osiecka dzieciom (Nasza Księgarnia, 2010), przede wszystkim tych do powieści przygodowej o zdumiewających przypadkach Pietruchy i Belzebuba Rączki Wzór na diabelski ogon. Mamy w nich chwyty rodem z komiksu – dymki z wypowiedziami bohaterów, strzałki porządkujące materiał wizualny, podpisy objaśniające skomplikowane relacje, symultaniczność przedstawień w obrębie jednej strony, precyzyjny rysunek, a do tego dynamiczne zmiany w kształtach liter (ich kroju i wielkości) nie tylko dla urozmaicenia, ale i uwypuklenia najważniejszych wątków zdarzeń, kluczowych dla akcji kwestii itd. Wasiuczyńska skorzystała także z cech charakteryzujących estetykę zeszytów szkolnych należących raczej do tych pilnych uczniów – nie znajdziemy tu bowiem skreśleń i kleksów. W tle prac widoczna jest bowiem delikatna niebieska kratka, czasem zabawnie zaadoptowana do widniejących na niej przedstawień. Pismo odręczne jest staranne, choć w różnych rejestrach, mnóstwo tu schematów, drobnych rysunków, karykaturalnych portretów i „złotych myśli”. Do Dzień dobry, Eugeniuszu z kolei powstały ilustracje niezwykle barwne, czerpiące z jednej strony z folkloru – co poniekąd oczywiste, bo tytułowy Eugeniusz był ptakiem z gliny, a z drugiej strony – z estetyki psychodelii, która silnie wpływała na ikonosferę końca lat 60. XX wieku, kiedy Osiecka pisała swój słodko-gorzki utwór. Jest zatem tęczowo i kwieciście, jest też moda owego czasu (kapitalna „Doktorowa Baobabowa kompletnie zeszwedczona” w stylistyce dzieci kwiatów). Przerysowana optyka idealnie koresponduje z żartami słowno-obrazowymi, jak np. w portrecie „Adeli Fińczyk-Tuńczyk-Sardyńczyk dysponującej pięknym basem”, w którym imponująca niewiasta została obdarzona adekwatnym co do rozmiarów instrumentem smyczkowym, choć w tekście chodzi o barwę jej głosu. Ujmująca poezja graficzna znalazła się także w ilustracji z zegarem, gdzie kleks farby staje się ciężarkiem umocowanym na końcu łańcuszka-wersu „bim bom bim bom bim bom…”.
Na wystawie zobaczymy jeszcze fascynujące przykłady realizacji przestrzennych – serię sympatycznych smoków wykonanych z filców, cekinów, koralików, sznurków, różnych innych skrawków, przeszywanych i haftowanych lub ozdobionych kolcami z rysików żółtych kredek (dragon-dżentelmen znany z plakatu i okładki folderu). Różowy ma nad wyraz urodziwy układ pokarmowy, Zielony nie chce skrzywdzić nawet marchewki, Błękitny Smoktyl niewątpliwie na co dzień występuje w musicalu, a Żółty występuje chyba w charakterze „muza” naszej artystki. Wszystkie pochodzą z autorskiej książki przygotowywanej dla Naszej Księgarni, a zatem jest to pokaz przedpremierowy. Do prac 3D należą również ilustracje z jeszcze jednej książki opracowanej graficznie przez Wasiuczyńską, a mianowicie z Chichotnika czyli księgi śmiechu i uśmiechu (Wydawnictwo Literackie, 2016), antologii zabawnych wierszy klasyków (Aleksander Fredro, Maria Konopnicka, Julian Tuwim, Jan Brzechwa, Ludwik Jerzy Kern i Wanda Chotomska) oraz twórców współczesnych (Danuta Wawiłow, Marcin Przewoźniak i Agnieszka Frączek). Tym razem materiałem użytym do wykonania ilustracji są przede wszystkim różnego rodzaju papiery: od bibuł po kartony, ze skromnym udziałem koralików i nici, choć w jednej z głównych ról graficznych wystąpiła też pisanka (do wiersza Kura w górach). Na szczególną uwagę zasługują realizacje do Pawła i Gawła hrabiego Fredry i do limeryku Wandy Chotomskiej Była raz chuda pani z Medyki… Te przestrzenne domki mają coś w sobie z japońskich ilustracji przestrzennych papierowego teatrzyku kamishibai. Prawie monochromatyczne (jedynie odrobina piaskowej żółci), podkreślone retro ornamentem (Paweł i Gaweł), starannie wycięte, wygięte i sklejone. Ilustracje wykorzystują charakterystyczne dla papierowej wycinanki ostre kąty i ząbki – ze znakomitą galerią szczotek do wiersza 30 lutego, a z drugiej strony nieregularność rozdarć, przetarć, nietrwałość papieru – w ilustracjach do utworu Kornik i mól.
Bohaterowie ilustracji Elżbiety Wasiuczyńskiej tworzą galerię intrygujących osobowości o rozmaitych charakterkach, ale o niewątpliwie zawsze sympatycznym rysie, zaś świat, w jakim przyszło im funkcjonować – dzięki wrażliwości utalentowanej artystki – jest pełen barw, harmonii, ciepła i po prostu piękna, jakkolwiek podejrzanie nie brzmiałaby dziś ta kategoria. Dzięki wrodzonemu, wysokiej próby poczuciu humoru artystki, jej prace rezonują z wrażliwym odbiorcą, wywołując tak potrzebny dziś uśmiech i przenosząc nas gdzieś w okolice może tylko zwyczajowo beztroskiego dzieciństwa.
Anita Wincencjusz-Patyna
Na wernisaż zapraszamy 17 marca 2023 r. o godz. 18.00 w Galerii Satyrykon (Rynek 36)