– Uwielbiam rysować jedzenie i… prosiaki – mówi o sobie Ola Woldańska – Płocińska, autorka wystawy, którą już od dziś można obejrzeć w Galerii Satyrykon.
Wystawa jest ciekawa i oryginalna. Autorka rzeczywiście uwielbia bowiem wszelkie produkty spożywcze, szczególną sympatią darząc owoce i warzywa. Bardzo kocha też zwierzęta, a największą słabość ma do… prosiaczków. Swoje niepowtarzalne fascynacje pięknie przekuwa w sztukę. To po prostu trzeba zobaczyć!
Artystka pochodzi z Kalisza. Studiowała projektowanie graficzne na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Obecnie jest tam asystentką w Pracowni Projektowania Opakowań. Zajmuje się również ilustrowaniem oraz projektowaniem plakatów i książek, nie tylko dla dzieci. Do tej pory ukazało się kilkanaście wydawnictw z jej ilustracjami, w tym kilka książek autorskich: „Pierwsze urodziny prosiaczka” (Czerwony Konik, 2010), „Drugie urodziny prosiaczka” (Czerwony Konik, 2012), „Marchewka z groszkiem” (Czerwony Konik, 2011), „Co dwie brody to nie jedna, kompendium wiedzy o zaroście” (Alegoria, 2011), „Rekordziści” (Czerwony Konik, 2016), „Prosiaczek i Pojazdy” (Czerwony Konik, 2016).
Artystka z wielkim powodzeniem tworzy też plakaty do kampanii społecznych, wydarzeń kulturalnych, festiwali czy teatrów.
Wernisaż z udziałem autorki odbędzie się 15 marca, o godz. 18.00. Wstęp wolny.
Serdecznie zapraszamy!
„MRÓWKI NIOSĄ PARÓWKI”, CZYLI GRAFICZNE DOWCIPY OLI PŁOCIŃSKIEJ
Ola Woldańska-Płocińska lubi warzywa. I to jak! W ogóle rośliny, choć mięta u niej trochę „wy-mięta”. Właściwie to w ogóle lubi produkty spożywcze, no bo na planszach w alfabetycznym porządku i mięsiwa pięknie zestawione, i słodycze kuszą nie tylko kolorem. Acha!, zwierzęta też lubi bardzo. Najbardziej prosiaczki. Pewnie dlatego, że to różowe, krągłe, pocieszne, a przy tym bardzo inteligentne stworzenia. To właśnie słabość Oli do tego gatunku, zwłaszcza w wersji młodocianej, doprowadziła do powstania uroczych kartonowych książek dla dzieci – początkujących czytelników, a może nawet jeszcze tylko wdzięcznych i dźwięcznych (jak oni komentują!) słuchaczy, czyli autorskich propozycji wydanych w Czerwonym Koniku: Pierwszych urodzin prosiaczka (2010) i Drugich urodzin prosiaczka (2011).
Współpraca Oli wówczas Woldańskiej z Olą Krzanowską, właścicielką wydawnictwa Czerwony Konik, rozpoczęła się od książkowego debiutu będącej jeszcze wtedy na studiach, graficzki z Poznania. W drugim roku działalności krakowskiej oficyny, czyli w 2009, na rynku ukazała się brawurowa miniatura matrymonialna autorstwa Przemysława Wechterowicza Mrówka wychodzi za mąż. Dowcipny, absurdalny tekst dzięki umiejętnościom i pomysłom Oli zyskał świetną oprawę plastyczną. W odpowiedzi na ogłoszenie mrówki pojawiają się kolejni kandydaci (m.in. żołnierz-mrówka faraonka, pies bokser pod pantoflem swoje „pańci” i rekin finansjery), z których kilku znika zaledwie chwilę po złożeniu oferty, nierzadko zresztą w dramatycznych okolicznościach, wady innych zaś przeważają ich pozorne zalety. Szukanie „tego jedynego” kończy się dla mrówki spotkaniem ideału, którym okazuje się… mrówkojad. No cóż, optymiści, idealiści, marzyciele i, oby!, dzieci uwierzą w finałowy długi, namiętny pocałunek oraz miłość aż po grób. Pesymiści, część realistów, behawioryści i, czyżby?, większość dorosłych w rozkładówce gęsto poznaczonej czerwonymi cętkami, w romantycznym uniesieniu mrówkojada ujrzą jego konsumpcję totalną.
Mrówka wychodzi za mąż jest przy okazji artystyczną wizytówką Woldańskiej-Płocińskiej. Młoda twórczyni (rocznik 1985) świetnie radzi sobie ze środowiskiem cyfrowym i w pełni wykorzystuje możliwości, jakie obecnie daje grafikom komputer jako narzędzie ich pracy. Bez względu na to, czy projektuje nadruki dla firmy Gryfnie (śląska sieć sklepów przede wszystkim z odzieżą), kartki okolicznościowe, plakaty o tematyce kulturalnej (przede wszystkim dla teatrów dziecięcych – np. Teatru Pinokio w Łodzi czy wydarzeń i festiwali zwłaszcza adresowanych do młodszych odbiorców, np. Festiwal Polskiej sztuki dla Dzieci w Edynburgu), czy realizuje ilustracje prasowe (często o tematyce społecznej, m.in. dla „Wysokich Obcasów”), czy ilustruje książki dla dzieci, zawsze czyni swoich bohaterów i rekwizyty, które często personifikuje, przyjaznymi w formie i ekspresji. Są mili, pogodni, kolorowi. Używa syntetycznej formy i płaskiej plamy barwnej. Potrafi w paru liniach (różowe fale na szarym tle to Dżdżownice przechodzące przez ulicę) lub kilku rzędach czarnych kropek oddzielonych grubymi paskami (Mrówki niosą parówki) zawrzeć dużo akcji i absurdalnego humoru, a jednocześnie w lekki sposób uczy formy. Uproszczenia wywodzą się nieraz w prostej linii ze stylistyki rysunków dziecięcych, artystka stosuje też uwielbiane przez najmłodszych chwyty w postaci domalowywania buź i rączek elementom nieożywionym.
Całą plejadę roślinnych bohaterów znajdziemy w innej autorskiej książce Płocińskiej Marchewka z groszkiem (2011). Wszystkie warzywa i owoce, bez względu na ich lokalny lub zamorski rodowód, mają oczy i nóżki, a niektóre nawet nosy, usta i policzki. Mini powieść akcji nienachalnie przy okazji wprowadza dzieci w problematykę ekologiczną związaną ze zrównoważonym rozwojem i odpowiedzialną polityką rolną. Książka próbuje bowiem uświadomić, jak ważne jest zachowanie naturalnego cyklu wegetacji i korzystanie z rodzimych płodów rolnych, miast sprowadzania, często z bardzo daleko, siłą rzeczy konserwowanych owoców i warzyw. To zaangażowanie w problemy społeczne i ekonomiczne widać także w plakatach, np. Nie strzelaj w sylwestra opowiadającym się za nieodpalaniem fajerwerków w ostatni dzień roku, Marnowanie jedzenia to śmierdząca sprawa! dla Banków Żywności czy Dobra energia dla IKEA, promującym żarówki ledowe. Choć ich wymowa jest jak najbardziej serio, to zawartość treściowa jednak wzbudza uśmiech, jak choćby w plakacie z sylwestrowym apelem, na którym dziarscy młodzieńcy (służba leśna?) niosą na noszach niedźwiedzia brunatnego. To my możemy interpretować czy to już ofiara huku petard, czy trwa właśnie ewakuacja misia w bezpieczne miejsce.
Na autoplakacie-portrecie wielokrotnym (wykorzystanym jako afisz promujący wystawę własnej twórczości) Ola przedstawiła się jako sześć postaci kobiecych w króliczym przysiadzie, wypełnionych elementami światów, o których artystka opowiada w swoich pracach. Barwne, dynamiczne i pełne humoru są te jej światy. Cieszmy się nimi, a i zastanówmy się czasem nad tym i owym.
Anita Wincencjusz-Patyna