rozmowa z Florianem Doru Crihaną
Satyrykon: Znany jest Pan z tego, że tematy do kolejnych cykli swoich obrazów dobiera Pan niezwykle starannie. To nie są nigdy po prostu prace na zamówienie, temat musi być dla Pana ważny i interesujący. Jest Pan autorem serii obrazów poświęconych między innymi Don Kichotowi, Titanicowi, wieży Eiffla, a także różnym miejscom w Europie. Czy Legnica okazała się równie interesującym tematem, jak np. Paryż, Stambuł, Brugia lub Wenecja? Czy znalazł w niej Pan coś szczególnego?
Florian Doru Crihana: Legnica to niezwykły świat, niesamowicie różnorodny, wszystkiego po trochę. Inne miasta, które studiowałem, miały w sobie coś charakterystycznego, aż nadto znaczącego. Brugia ma kanały wodne i czekoladę, Paryż – Wieżę Eiffla, Stambuł – Hagię Sofię, Wenecja ma gondole i Plac św. Marka, Legnica ma wszystko. I przede wszystkim historię, historia jest tu sednem. Nie jest to zaskoczeniem biorąc pod uwagę jej centralne położenie w Europie. Malując Legnicę, tak naprawę malowałem Europę.
Jak Pan przygotowuje się do pracy nad tematem? Ile trwają przygotowania, co się na nie składa i co jest najważniejsze: oglądanie, zbieranie historycznych źródeł, czy może rozmowy z ludźmi?
Metod studiów i badań nauczyłem się na uniwersytecie w Galati. Byłem pewien, że w którymś momencie mojej kariery ich użyję. Ta chwila nadeszła, kiedy zdecydowałem się rzucić konkursy satyryczne. Były po prostu zbyt ograniczone jak na moje potrzeby intelektualne. Nie sposób opowiedzieć o wszystkim, co robię, by stworzyć wystawę. Pierwszą rzeczą jest ulokowanie miasta w przestrzeni, tak aby móc je oglądać z lotu ptaka i każdy budynek wraz z jego głównymi punktami zobaczyć w odpowiednim położeniu. Rysuję własne mapy miasta i umieszczam na nich miniatury budynków. Zapamiętuję architekturę, więc mogę nią potem żonglować na papierze. I wiele, wiele innych … dlatego każda seria wymaga około roku pracy. „Legnica” „trwała” mniej, ze względu na dużą liczbę wizyt, które złożyłem jej przeszłości.
Pozornie niewiele w Pana obrazach elementów współczesnych, raczej są to obrazy z przeszłości. Czy przeszłość jest dla Pana ciekawsza i piękniejsza od współczesności? Innymi słowy, czy wraz z upływem czasu świat zmienia się na gorsze?
Wybrałem miniony okres, by zwrócić uwagę na znaczenie czasu w mojej satyrze. Moja wizja świata jest historycznie uzasadniona. Nie maluję doraźnie, ale z perspektywy wieczności. Chciałem dowieść, że zawsze popełniamy te same błędy; wiele lekcji nie wystarczy, aby zmienić nas na zawsze. Tak, to jest mój sposób na powiedzenie, że nie zawsze dobrze jest ulepszać, modernizować. Widzicie? … Moje prace wydają melancholijne, nieco ironiczne, ale ogólnie tworzę satyrę, tyle że historyczną.
Z drugiej strony Pana obrazy w niezwykle piękny romantyczny sposób przedstawiają zdobycze techniki i postęp. Czy to nie sprzeczność?
Florian Doru Crihana: Wszystkie pytania trafiają w sedno. Moje nowe podejście do sztuki to sprzeciw wobec niedorzecznie śmiesznych, absurdalnych (?) tematów, które artystom proponują obecnie konkursy. Właśnie tego chciałem: pokazać coś innego, coś, o czym byście nigdy nie pomyśleli.
Widoczne we wszystkich stworzonych przez Pana cyklach (niekiedy monumentalnych i obejmujących wiele wieków) jest zainteresowanie historią i rządzącymi nią mechanizmami. Czy ma Pan jakąś ulubioną epokę historyczną? Oglądając cykl poświęcony Legnicy można odnieść wrażenie, że „złoty wiek ludzkości” to koniec XIX i początek XX wieku?
Tak, myślę, że to był zaiste złoty wiek. Pojęcie „cywilizacji” było wówczas bardziej autentyczne niż obecnie. W tym czasie miasta Europy były do siebie podobne, co jest dla mnie dość użyteczne. Most, zegar, tramwaj, katedra i nie zapominajmy! – Napoleon Bonaparte. Właśnie on był we wszystkich miejscach, którymi zajmowałem się później. Co za człowiek!
Cykl zawiera wiele detali, drobnych szczegółów będących „puszczeniem oka” do legniczan lub osób, które znają Legnicę i jej historię bardzo dobrze, ale zarazem to uniwersalne, zrozumiałe dla każdego w Europie symbole. Czy można powiedzieć, że Pana Legnica to metafora Europy?
Mój cykl malarski to podarunek dla mieszkańców Legnicy, ale również dla świata.Ta wystawa to analiza krytyczna ludzkich zachowań przez pryzmat pięknej historii Legnicy. Legnica jest małą Europą jeszcze bardziej niż inne miasta. Na ten cykl należy spojrzeć jak na satyryczną całość. Każda z prac osobno może wydawać się ironiczna lub nostalgiczna. Jeśli moje wyjaśnienia to za mało, spójrzcie na moje cykle malarskie Brugii, Wenecji, Bolonii, Stambułu i Paryża.
Powiedział Pan w którymś z wywiadów, że Pana prace to 20% humoru i 80% satyry. Ciepły humor dostrzegamy od razu, satyra jest ukryta głębiej. Co w Legnicy i jej historii lub może w ogóle w Polsce poruszało najbardziej Pana zmysł krytyczny, zmysł satyryka?
Opowiadanie o wydarzeniach, które miały miejsce w Legnicy, już samo w sobie jest satyrą.Dziękuję za możliwość głębszego studiowania waszej historii. Potraktowałem ją z wyrozumiałą pobłażliwością, a wydarzenia historyczne włączyłem w strukturę wystawy, ponieważ uważam, że nie powinny zostać zapomniane.
Co w Pana obrazach jest ważniejsze? To, co przedstawione na pierwszym planie, czy może właśnie to, co ukryte gdzieś w kącie, albo w ogóle nie przedstawione, a tylko zasugerowane „między wierszami”?
Chciałbym jedynie żartobliwie sugerować, ale czasami muszę powiedzieć coś wprost. Patrzę na tych, którzy wołają o klasyków karykatury, takich jak w prasie brytyjskiej czy amerykańskiej i uśmiecham się. Wciąż te same nudne nazwiska, tak jakby obecnie nie było innych wartości. Cóż, wartości nie mieszkają w Londynie czy Nowym Jorku – gdzie artysta pyta, jak płaci New York Times? Jak płaci New Yorker? Oni nie mają czasu ani wewnętrznego spokoju, potrzebnego by namalować 40 obrazów Legnicy, bez gotówki z góry. Nie dbają o historię Europy Środkowej, ani o to, że inżynier rysuje świat w swoim mieszkaniu na piątym piętrze niedaleko granicy z Ukrainą.
FLORIAN DORU CRIHANA
LEGNICA – satyryczne impresje
Galeria RING w Legnicy
(9 czerwca – 31 lipca 2014)
otwarcie wystawy 13 czerwca 2014, godz. 18.30