Ten człowiek coś goni i coś go goni – pisał o Zygmuncie Januszewskim w 1997 roku inny wielki przyjaciel Satyrykonu, dyrektor Muzeum Karykatury w Warszawie Marek Wojciech Chmurzyński (całość). Podobnie widzieli Go też Jego studenci, np. Stanisław Gajewski (garść wspomnień). Nie ilustrował konkretnych tekstów, ale Jego rysunki prowadziły własne rozmowy z esejami Umberto Eco, publicystyką, aforyzmami Leca. Jednocześnie. Jak choćby ów „zakręcony czytelnik”. Zachęcający mole prasowe do sięgnięcia po książkę wakacyjną porą i zdobiący okładkę niemieckiego wydania aforyzmów, zanim zawędrował na nasz kalendarz. Rzecz bodaj najbardziej charakterystyczna, że wyrastająca z nigdy niezaspokojonej ciekawości świata gonitwa nie oznaczała prześlizgiwania po powierzchni mód i rzeczywistości. Nawet – gdy tak bardzo nietypowo – w celach szczytnie reklamowych skorzystał ze środków używanych raczej przez jego studentów (od razu widać w niniejszym kalendarzu gdzie). Wszystko, co robił, było raczej drążeniem w głąb, anektowaniem coraz to nowych przestrzeni życia i sztuki w ramach rozbudowy „systemu” powstającego właściwie od początku Jego twórczości. Cały czas aktualne pozostały więc nie tylko słowa Chmurzyńskiego (1997), ale i pierwszej recenzentki, Joanny Paszkiewicz (1981). Coraz bardziej aktualne staje się pozostawione przez Niego przesłanie („Przeciw znikaniu” – przypomnieć sobie albo przeczytać można – s.61-63). Najważniejsza jest jednak energia, optymizm i radość, jaką – na przekór wszystkiemu – możemy czerpać z tych rysunków. Na początek – przez 365 dni przyszłego roku, ale na tym się na pewno nie skończy…
Zapraszamy na promocję kalendarza. To już dziś w Galerii Satyrykon. Początek o 18.00.
A w Galerii oprócz kalendarza do kupienia „Moje kreski”, „Wierszografia”, „Góra znaczeń”, „Chimeryczna równowaga” – czyli rysunki i wiersze Zygmunta Januszewskiego we wspaniałych autorskich książkach i katalogach.