Kalendarz i wernisaż czyli... (2)

Kalendarz i wernisaż czyli…

…jak dobrze być legniczaninem

Takie chwile warto zapamiętać. W Galerii Satyrykon tłum złożony ze wszystkich pokoleń. W tłumie sporo dobrze znanych w Legnicy twarzy – urzędnicy, nauczyciele, stali bywalcy i tacy, którzy właśnie dziś zawitali tu po raz pierwszy. Multum zdjęć niemal natychmiast obiega lokalne serwisy prasowe.

Choć samego artysty nie ma, napisał liścik (czyta go dyrektor Szczepaniak) – ciepłe słowa o przyjaźni  i sprawności promocyjnej wszystkich legnickich sił, w wystawę i  kalendarz zaangażowanych.

Efekt? To najpiękniejszy kalendarz na świecie – pisze Robert Szecówka z Hamburga, ale jemu w końcu można zarzucać tendencyjność… Taki pomysł sprzedałby się nie tylko w jednym mieście, ale i w całym kraju – to już podsłuchane w tłumie trzeźwe słowa, z pewnością warte uwagi… Cieszmy się, że tu mieszkamy – kończy szefowa Satyrykonu, Ela Pietraszko, niespodziewanie wyrwana do odpowiedzi. Kilka płynących z serca zdań, z których każde – celniejsze i dowcipniejsze od poprzedniego – przyjmowane jest z coraz większym aplauzem. Czy ktoś to może nagrał, jeśli nie, wielka szkoda. Dla potomnych odnotujmy, że początek brzmiał: Czy ja mam jakieś kontakty z Crihaną?

Rzeczywistość idealna – sukces artystyczny, towarzyski i marketingowy? Łatwo się pogrążyć w usypiającym samozadowoleniu, ale Florian Doru Crihana nam na to nie pozwoli. Piękno stworzonej przez niego wizji Legnicy budzi zapomnianą dumę  i koi serce, ale też nigdy nie pozwala zapomnieć, jak wiele ten obraz łączy, ale i dzieli od rzeczywistości.

Skip to content