TWAROGI, SŁONIE I PIEROGI – POLSKIE PANOPTIKUM MAGDY BURDZYŃSKIEJ
Kulturę polską sportretować w stu słowach wydaje się być wystarczająco karkołomnym przedsięwzięciem, ale Magda Burdzyńska dokonała niemożliwego – zilustrowała te wszystkie słowa. Wyzwanie było to nie lada, zwłaszcza w przypadkach, kiedy wyraz „żółć” trzeba było oddać w gamie barwnej, którą sama artystka zawęziła w projekcie do czerwieni, różu, zieleni, czerni i bieli. O ile ekwiwalenty obrazowe bociana, lasu czy kina wyobraźnia podsuwa nam błyskawicznie, co nie znaczy wcale, że skojarzenia ilustratorki, absolwentki malarstwa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki (dyplom obroniony w 2002 roku), poszły tą samą drogą, co nasze. Las Burdzyńska sprowadziła otóż do jednego tylko drzewa za to z plątaniną lnianopodobną i dziwnymi naroślami, kino natomiast prezentuje u niej człowiek z kamerą, a wcale nie ekran w ciemnej sali. Tych sto „wizerunków” słów niejednokrotnie wynikało z treści haseł, z dużym humorem i znawstwem napisanych przez Mikołaja Glińskiego, Matthew Daviesa i Adama Żuławskiego, do zaskakującej publikacji portalu Culture.pl wydanej przez Instytut Adama Mickiewicza (2018). Książka przygotowana po angielsku (adresowana do obcokrajowców na całym świecie) nosi intrygujący tytuł Quarks, Elephants and Pierogi. Poland in 100 Words i usiłuje wycisnąć esencję polskości z charakterystycznych słów – ich brzmienia („gżegżółka”), rejestru („malusieńko”), słodkich asocjacji („miód”), poważnych konotacji („polon”) czy kontekstu historycznego („powstanie”). Niełatwy zestaw, a artystka udźwignęła wizualnie także takie słowa jak: „i”, „decyzja”, „czas”, a nawet „cześć”.
Okładka w stylu glamour – na pudrowo różowym tle złote lśniące litery tytułu i kształtny pierożek w promienistej potrójnej glorii – Pierre i Gilles byliby zachwyceni! Na początku i końcu książki znalazły się świetne rozkładówki przypominające wyklejki, z patternem utworzonym z motywu jakby żywcem wyjętego z podręcznika do fonetyki (w którym ryciny zawsze przywoływały skojarzenia ze schematami anatomicznymi). Jest i alonż (uroczo zwany przedłużką) z czerwoną rzeką języka meandrującą w fantastycznym krajobrazie, nad którym na podobieństwo ptaków szybują pojedyncze sylwetki czarnych liter. Do publikacji dołączono także plakat z wyobrażeniem słowa „miłość”.
Wszystkie całostronicowe ilustracje do haseł rygorystycznie poddane zostały kompozycji tonda. Artystka wypełnia koła scenkami rodzajowymi (kapitalne paniusie do hasła „herbata” lub mężczyzna, pewnie Tadeusz, robiący selfie z rzeźbą portretową Adama Mickiewicza do hasła „pan”), powiększonymi pojedynczymi motywami („filiżanka”, „ziemniak”), dowcipnymi („miś” – bohater) lub eleganckimi portretami („posłanka”, „żubr”), surrealistycznym pejzażem („granica”) czy wręcz abstrakcją („apsik”, „piwo”). Umiejętności i talent Burdzyńskiej sprawiły, że projektantka bez trudu i odważnie żongluje stylizacjami, odwołując się zarówno do tradycji, jak i do współczesności. Często zahacza o „new look” powszechny w sztuce użytkowej lat 50. i 60. minionego stulecia, serwuje psychodelię, by za kilka stron sięgnąć do konstruktywizmu, inspiruje się sztuką prymitywną, ludową i wycinankami Matisse’a, ilustracją modową i street artem, rysunkiem satyrycznym i abstrakcją organiczną. Kompozycje artystki różnią się między sobą stopniem rygoru oraz intensywności graficznej. Ta niejednorodność świetnie koresponduje z rozmaitością rodzimych zwyczajów, tradycji, polskim wczoraj i dziś, charakterem i charakterkiem narodowym. Uczta dla oczu – pyszna to pozycja, nie tylko ze względu na tytułowe wiktuały. Smacznego życzy
Anita Wincencjusz – Patyna